tyle myśli w sekund tyle.
Komentarze: 1
Cisza. Miała być, zniewalająca. Ale gdy on się nie odzywa od tygodnia wszystkie te chwile przekładające się na minuty, sekundy dręczą mnie. Nie wiedząc co jest grane, w którą stronę to wszystko się porusza i w którą stronę mam za nim biec, powoli tracę kontrolę nad emocjami. Co gorsza, nad sobą też. I nawet nie wiem czy ja mam może się odezwać. Może nawet zapytać co się stało, czy Ci buta zasznurować, podać rękę, kupić krawat czy cokolwiek. I jeśli w przypływie łaskawości Ty odpowiesz, że jasne - nic, że wszystko w porządku, że nie było tylko okazji się odezwać i że ładnie wyglądam jak zawsze. Ja wtedy uśmiechnę się zapewne bezwiednie i znowu nie oszukasz mnie. Bo nawet jeśli nasze pokręcone ścieżki zaplute przez ‘to co było’ się kiedyś spotkały to i tak to kiedyś nie przekłada się na teraz. I już nic. I już koniec przedstawienia, taksówka czeka, rozchodzimy się każdy na swoje śmieci. Nawet jeśli miło było to noc się kiedyś skończy a poranek i tak nie pozostawi złudzeń. Idź już.
A jutro znowu pomyśle sobie, że może pojechał po prostu wcześniejszym autobusem. Bo przecież nawet do głowy mi nie przyjdzie, że on się mnie wstydzi.
Dodaj komentarz