świece z wosku.
Komentarze: 1
Teraz, kiedy wszystkie wieloletnie obietnice, plany, marzenia stoją na progu, na granicy dokonania, właśnie teraz straciłam pewność, że tego chcę. Bo oto rozpoczyna się apokaliptyczny koniec, zatacza się koło i już na horyzoncie widzę drugą stronę morza niesprawiedliwości. Wzburzony brzeg, na którym kłębią się wątpliwości i niejednoznaczne wizje. Nadchodzącego jutra. Niepewnie. Wszystko się zmienia, wychodzę do świata. Tak, tego samego świata, którego od początku świadomej części mojego życia pragnęłam. Świata, który widziałam przed oczami w bezsenne noce strachu. Wszystko, co wydarzyło się przez te lata nagle wydaje mi się być tylko nie do końca zapamiętaną historią przeczytaną w gazecie. Bo niby teraz mam wkroczyć w to nowe życie, już normalne, takie powszechne i niczym nieróżniące się od stu tysięcy pozostałych.
Niepewność. Wypalam z własnego strachu świece, odkładam na te chwile. Zwątpienia. Nie rozjaśnią nawet krótkie momenty, te przebłyski świadomości, własnej siły. Bo ja od zawsze mogę wszystko, ale nie jajko jedna ze stu tysięcy, nie w ten sposób.
Dodaj komentarz